Serwisy

Rozmaitości

Stefan Drzewiecki

1844 - 1938
Kilka tygodni temu świat obiegła katastrofalna wiadomość - na Morzu Barentsa marynarze zamknięci niczym w puszce w okręcie podwodnym wzywają pomocy. Rozmowy, pertraktacje, propozycje pomocy i ich odmowa zdradzały niejasność sytuacji zatopionej jednostki. Rosjanie nie chcieli pomocy, zwykłej, ludzkiej, deklarowanej przez Norwegów, Anglików i Amerykanów. Stał za tym wstyd, że sami sobie nie poradzą, a są przecież światowym mocarstwem. Ale tam umierali ludzie z braku powietrza, którego miało wystarczyć na kilka dni. Umierali ze świadomością, że nikt nigdy nie pośpieszy w ich kierunku, że skazani są na samotność i lęk doprowadzający słabszych do obłędu. Przetargi ludzkim życiem trwały kilka tygodni i na nic się zdały dobre rady światowych fachowców, ekspertów i wielkich sojuszników tych wszystkich “co na morzu”.

Dziś o kwestii morskiej, czyli o Stefanie Drzewieckim, protoplaście podwodnej żeglugi, człowieku który niczym opoka zaistniał w historii światowego podboju mórz i oceanów, o Polaku żyjącym w kilku krajach Europy, patriocie do ostatnich dni życia, co nie wahał się całość własnego dorobku intelektualnego i inżynierskiego zapisać, ot tak zwyczajnie - państwu polskiemu. Szlachcic, wołyniak z urodzenia, syn dramatopisarza, Karola, Polskę opuścił wcześnie. Wykształcenie średnie następnie wyższe matematyczne a potem inżynierskie zdobywał we Francji, gdy jednak rozesłano wici w powstaniu styczniowym, bez wahania pojechał na ziemie polskie. Tam oprócz rozgoryczenia wynikającego ze stłumienia powstania i represjonowania narodu nie spotkało go nic szczególnego. Wrócił do Paryża z nadzieją życia w spokoju i pokoju, ale Paryż przeżywal wówczas oblężenia podczas wojny z Prusami. Drzewiecki nienawidzący szczerze przemocy i agresji decyduje się na Wiedeń. Ma już za sobą pierwsze udane próby konstrukcyjne, takie jak licznik przeznaczony dla dorożek konnych, kilometryczny, którego produkcje na szersza skalę przerwała wspomniena wyżej wojna francusko-pruska, specjalny cyrkiel do wykreślania przekrojów stożkowych i regulator silników parowych.

Inżynieria jest jak twórczość, twórczość podejmowana na zamówienie chwili, wynikająca z pokonywania etapów na trudnej drodze w przyszłość, a stymulowana zdolnościami i pracowitościa tworców. Drzewieckiemu niczego nie brakowało, no może czasami pieniędzy, ale i na te mógł liczyć, bowiem rodzina zamieszkująca poza granicami Polski, szczególnie jeden z wujków, obiecała mu, że jeśli z tego, co wymyśla, da się stworzyć dom, utrzymać rodzinę i znajdzie się amator do produkcji na szerszą skalę, pomoc finansowa będzie wypłacona. I tak się też stało. Wynalazki Drzewieckiego zgłoszone na ogólną wystawę w Wiedniu zostały zauważone i nagrodzone. Z jednym z nich, z dromografem, wiąże się bajeczna wprost historia otwierająca twórcy drogę do dalszej kariery. Otóż wystawę zwiedzał książę Konstanty, brat panującego w Rosji cara Aleksandra II. Wzrok jego padł na wspaniale wykonane rysunki projektu dromografu obrazujące całość konstrukcji, zasadę działania i przeznaczenie - automatyczne kreślenie drogi statku na mapie podczas odbywanego rejsu. I już teraz Państwo wiecie, dlaczego Drzewiecki znalazł się właśnie w tym miesiącu na naszej stronie internetowej.

Przyrząd prezentował sam autor bezbłędnie mowiący po francusku, nieskazitelnie ubrany i odznaczający się najwytworniejszymi manierami. Na zakończenie prezentacji z ust księcia pada propozycja brzmiąca niczym rozkaz - mianuję pana członkiem i doradcą Komitetu Technicznego Marynarki Rosyjskiej z uposażeniem 500 rubli miesięcznie. Prosze też złożyć kosztorys na wykonanie dromografu, odpowiednia kwota zostanie panu wypłacona po przyjeździe do Petersburga. I chociaż Polacy niechętnie spogladają na te etapy narodowej historii, kiedy przyszło im być w jakiś sposób związanymi z Rosjanami, to jednak nie da się przemilczeć faktu, że wielu wybitnych tworców i konstruktorów mogło realizować własne ambicje za rosyjskie pieniądze, jak to miało miejsce w przypadku Drzewieckiego. Po drobnych ulepszeniach dromografy Drzewieckiego zaczęto instalować na rosyjskich okrętach wojennych. Kolejne lata przynosiły kolejne prace z dziedziny żeglugi podwodnej. Pierwsza łódź podwodna napędzana siłą ludzkich mięśni odbyła szczęśliwe próby na Morzu Czarnym w Odessie w 1877r. Potem każdego roku pojawiały się kolejne jednostki o większej wyporności stale bedące pod czułym okiem konstruktora gotowego udoskonalać, perfekcjonować, wyposażać w peryskopy i aparaturę zabezpieczającą żeglugę. W 1881 r. pod kierunkiem Drzewieckiego zbudowano pierwsze czteroosobowe okręty podwodne, a juz w siedem lat później pierwsze lodzie podwodne o napędzie elektrycznym zasilane dużymi akumulatorami. Na kilka lat przed końcem ubiegłego wieku Drzewiecki przeniósł się do Francji. Szczęście nie opuszczało go. Znowu przyszły nagrody za bezbłędne wyczucie potrzeb gotujących się do wojen państw. W konkursie ministerstwa marynarki francuskiej zdobywa pierwszą nagrodę za projekt nowoczesnego okrętu podwodnego, który wyposażony został w wyrzutnie torpedowe na sprężone powietrze. Pomysł ten zastosowano we flotach francuskiej i rosyjskiej.

Kto kiedykolwiek interesował się marynistyką i badał kolejne daty, pod którymi kryją się nowinki techniczne, zauważył, że nazwisko Drzewieckiego nie schodziło z afisza. Już w 1908r. w Rosji zbudowany został okręt podwodny z napędem spalinowym pomysłu naszego rodaka, o wyporności 350 ton. Drzewieckiego trapiło jednak zagadnienie bezpieczeństwa ludzi odbywających służbę na podwodnych jednostkach jego konstrukcji. Przygotował projekt podwodnego zabezpieczenia - wodnego pancerza okrętu polegający na tym, że pomiędzy kolejnymi blachami jako substancji amortyzujacej użyto wody, najbardziej plastyczne tworzywo jakie zna świat. To on, człowiek wierzący jak nikt inny w doskonałość badań i obliczeń matematycznych, zwracał inżynierskiemu światu uwagę na potrzebę prowadzenia badań laboratoryjnych, tak w dziedzinie konstrukcji łodzi podwodnych jak i maszyn latających. Bo lotnictwo i wykorzystanie przestworzy było jego kolejną pasją. Ciekawych odsyłam do odpowiedniej lektury na ten temat, powiem tylko, że to on był przeciwnikiem uczonych tamtych czasów bagatelizujących zagadnienie śrub i turbin tak w wodzie jak i w powietrzu. Gdyby mu wówczas uwierzono, może samoloty wykorzystywane podczas II wojny światowej miałyby inna zgoła konstrukcje. Jeszcze dziś, gdy sięga się do prac Drzewieckiego, do czego szczerze namawiam, można zafascynować się sposobem obserwacji poczynionych przez niego np. w dziedzinie lotów ptasich, gdzie wyjaśniał zagadnienia lotów pod wiatr, tworząc teorię szybowania poprzez zataczanie kregów. Nie zmarnował żadnego roku z własnego życia, żył długo i cieszył się doskonałym zdrowiem, a odznaczał fenomenalną pamięcią. Nie szczedził dobrych rad młodym konstruktorom polskiego pochodzenia. Willa w Auteuil, obecnie jest to przemieście Paryża, brzmiała wieloma językami, ale nikt nie odszedł od drzwi, kto potrafił precyzyjnie przedstawić kształt własnego marzenia technicznego. Drzwiecki wspomagał Polaków, popierał polskie badania naukowe w dziedzinie lotnictwa, w zamian za co otrzymał tytuł Honorowego Członka Ligii Obrony Powietrznej Państwa w 1929r. Rząd francuski do śmierci (a zmarł mając 93 lata) utrzymywał pracownię doświadczalną Drzewieckiego zlokalizowaną w wieży Eiffla, szkolnego kolegi i przyjaciela Stefana Drzewieckiego. Na zakończenie dodam, że nie wszystkie prace Drzewieckiego zostały opisane, wiele z nich być może zalega w starych szpargałach gdzieś w świecie, a szkoda, bo jako człowiek i obywatel świata stał na stanowisku, że wstyd wypływający z niewiedzy jest najzacieklejszym wrogiem postępu.

Halina Czajkowska

Leave a Reply