Serwisy

Rozmaitości

Niemcy w sercu prerii

Jacek Kozak

Prowincja Saskatchewan to serce kanadyjskich prerii. Olbrzymia przestrzeń, zamieszkana przez zaledwie nieco ponad milion mieszkańców, jest naturalnym spichlerzem Kanady. Tu wyrasta z żyznej preryjnej ziemi ponad połowa kanadyjskiej pszenicy. Tu pod powierzchnią kryją się niezwykle bogate pokłady uranu i innych cennych minerałów. To drugie po Albercie kanadyjskie centrum wydobycia ropy naftowej.
Czy można powiedzieć, że ten olbrzymi obszar niemal 700 tysięcy kilometrów kwadratowych został zagospodarowany? Raczej nie; to nadal w znacznym stopniu ziemia nie ujarzmiona przez człowieka. Ale nie jest to już ziemia praktycznie bezludna, jaką w XVII wieku - jako pierwszy biały człowiek - oglądał młody faktor Kompanii Zatoki Hudsona Henry Kelsey. W rozległych przestrzeniach saskatchewańskiej prerii ulokowały się miasta i miasteczka, osady i skupiska gospodarstw. Ludność Saskatchewanu to typowo kanadyjska mieszanka etniczna - 80% Anglosasów, 2% frankofonów, kilkanaście tysięcy Indian i Metysów, oraz około 15% potomków imigrantów z całego świata, a przede wszystkim z rożnych zakątków Europy, która w XIX wieku wysyłała swych najbiedniejszych do Nowego Świata. Są tu Polacy i Ukraińcy, są Skandynawowie i Włosi. I jest także pięciotysięczna osada Humboldt, położona o sto kilometrów na wschód od Saskatoon. To - w pewnym sensie - wizytówka niemieckiego osadnictwa na terenie Saskatchewanu.
Jeszcze kilka lat temu w Humboldt właściwie nie było śladów niemieckiego charakteru tej osady. Dzisiaj, miasteczko przeżywa renesans swych kulturalnych korzeni. Dzieci i dorośli uczą się języka niemieckiego, a w lokalnych restauracjach pojawiają się dania kuchni niemieckiej. Wróciła niemiecka muzyka ludowa i niemieckie tańce, niemieckie wyroby rzemieślnicze i pamiątkarskie. Turyści zaczynają zahaczać o Humboldt, by obejrzeć festiwal niemieckiej kultury. Nawet centrum miasteczka poddawane jest renowacji pod kątem odkrycia jego niemieckiego charakteru. Humboldt w prowincji Saskatchewan ma ambicje stać się niemieckim koralikiem w multikulturalnej mozaice Kanady.
Niemieccy osadnicy pojawili się w rejonie Humboldt na początku wieku, przyciągnięci na ten odcinek starego szlaku Carltona (“autostrady” wiodącej na zachód przed pojawieniem się kolei) sąsiedztwem klasztoru benedyktynów i katedry Św. Piotra w pobliskim Muenster. Nazwa miasta to upamiętnienie postaci niemieckiego przyrodnika Alexandra von Humboldta, który pod koniec wieku XIX odbył kilka naukowych podroży w rożne rejony kontynentu północnoamerykańskiego. Paradoksalnie, nigdy nie zawitał na teren prowincji Saskatchewan.

Ponad połowa mieszkańców Humboldt to Kanadyjczycy pochodzenia niemieckiego; wśród mieszkańców okolicznych farm proporcje te są jeszcze bardziej wyraźne - prawie 90% populacji wywodzi się oryginalnie z terenów Niemiec. Sytuacja polityczno-społeczna w Kanadzie po II wojnie światowej sprawiła jednak, że nikt nie chwalił się specjalnie swym niemieckim pochodzeniem, nikt o niemieckie tradycje kulturalne nie dbał i niewiele brakowało, a niemiecki charakter osady zanikłby zupełnie.
Dopiero przez przypadek, dzięki badaniom etnograficznym prowadzonym przez władze prowincyjne w 1985 roku, stwierdzono, że aż 70% mieszkańców zainteresowanych byłoby odgrzebaniem i odświeżeniem swych kulturalnych korzeni i tradycji.
Powstało Humboldckie Niemieckie Towarzystwo Kulturalne. Energia głównej działaczki tego stowarzyszenia, Rosy Gebhardt sprawiła, że mieszkańcy miasteczka zdali sobie sprawę, iż renesans etnicznego charakteru Humboldt może być, miedzy innymi, znakomitą inwestycją przyciągającą turystów i zapobiegającą powolnemu obumieraniu ekonomicznemu osady - tak, jak obumiera znaczna liczba wiejskich osad Saskatchewanu.
Kluczem do wszystkiego jest tu jednak nie rachunek ekonomiczny, ale kultura. Co najmniej sto tysięcy mieszkańców prowincji Saskatchewan jest pochodzenia niemieckiego lub częściowo niemieckiego. Niemieccy Kanadyjczycy są drugą co do liczebności grupą etniczną prowincji. W pół wieku po zakończeniu II wojny światowej, niemiecka z pochodzenia ludność Kanady chce mieć ponownie szanse na odzyskanie dumy z własnego dorobku kulturalnego, z własnych tradycji i zwyczajów.
Rada miejska Humboldt zainwestowała 75 tysięcy dolarów w program ożywienia miasta - wykorzystując na ten cel środki uzyskane z dochodów prowincji pochodzących z loterii. Odnowiono budynek miejskiej straży pożarnej, wybudowano mini-ośrodek handlowy - zawsze korzystając z architektonicznych wzorów dominujących na niemieckiej nizinie. Rada miejska zamierza odnowić w tym stylu wszystkie budynki w centrum miasteczka. A jednocześnie, z wielkim zapałem organizowane są konkursy hodowli kwiatów, festiwale kulturalne. Turyści powoli napływają coraz większymi grupami, chociaż miasto niechętnie przeznacza pieniądze na reklamę. Tymczasem, wieść o majowym festiwalu “Maifest”, trzydniowym święcie lata “Sommerfest” (z konkursem gry na tubie) i jesiennym festiwalu plonów “Erntedankenfest” roznosi się “pocztą pantoflową”. Ale, jak twierdzi szef Rady Niemieckiej Saskatchewanu - o ironio, noszący nazwisko Brian McKinsty - za dziesięć lat Humboldt będzie wielką atrakcją turystyczną prowincji.

Komentarze sa zamkniete.