Serwisy

Rozmaitości

Emily Pauline Johnson

1861 - 1913

Tekahionwake - takiego imienia chętnie używała półkrwi Indianka, urodzona z matki Angielki i wodza plemienia Mohawków, poetka zafascynowana kulturą swoich przodków ze strony ojca - Emily Pauline Johnson.

Imię to oznacza “podwójne życie”, którym Pauline rzeczywiście żyła. Doskonale znajdowała się bowiem na salonach, jako angielska lady w wykwintnej balowej sukni, z drugiej zaś strony uwielbiała ubierać się jak Indianka, chodzić w mokasynach i nosić naszyjniki z niedźwiedzich pazurów, a we włosy wpinać barwne pióro.

Pauline urodziła się 10 marca 1861 roku w indiańskim rezerwacie w Chiefswood nad Grand River, w rodzinnym domu w pobliżu Brantford. Izolowana od innych indiańskich dzieci naukę pobierała głównie w domu, gdzie najpierw matka, a potem guwernantka zaznajamiały ją z klasyczną literaturą angielską, a dziadek, John “Smoke” Johnson, opowiadał jej przeróżne historie i legendy Irokezów, których dziewczyna słuchała z przejęciem i które to później znalazły swe odbicie w jej poezji.

W 1884 roku umiera ojciec Pauline z powodu ran, jakich wcześniej doznał usiłując zatrzymać nielegalny handel drewnem w rezerwacie. Paulina z matką i trojgiem rodzeństwa przenoszą się do Brandford, a piękny dom rodzinny wynajmują lokatorom, żeby mieć z czego dalej żyć. Pauline ma wówczas 23 lata i rodzina oczekuje, że wyjdzie zamąż, będzie miała dzieci i wrośnie w nowe środowisko.
Nic takiego się nie zdarza. Wprawdzie zaręcza sie z niejakim Charlsem Draytonem, zamożnym biznesmenem, ale zrywa zaręczyny i wbrew oczekiwaniom rodziny zaczyna pisać wiersze i publikować je w miejscowej prasie (Brantford Expositor), organizować spotkania literackie, na których sama recytuje własne wiersze z ogromnym talentem. Okazuje się być świetną aktorką! Swoimi występami niemalże hipnotyzuje widzów, którzy i płaczą, wzruszeni losem indiańskiej żony i śmieją sie do łez, kiedy Pauline opowiada im zabawne przygody Indian. Staje sie coraz bardziej popularna. Otoczona zawsze przez przyjaciół i znajomych - do których należą ludzie nietuzinkowi jak np. Sir Wilfrid Laurier, ówczesny premier Kanady, malarz naturalista Ernest Thompson-Seton, dziennikarka Kathleen “Kit” Coleman oraz Nellie McClung, pisarka i dziennikarka, która potem walczy o prawa kobiet do głosowania - nie czuje potrzeby uwiązania się w domowy kierat.
Pośród swoich przyjaciół Pauline ceni sobie chyba najbardziej kontakty z wodzem indiańskim Joe Capilano, którego poznała w Londynie, gdzie była na występach. Joe pojechał tam zaś do króla Edwarda VII, żeby wstawić sie za swoimi pobratymcami i uzyskać prawo Indian do własnej ziemi. Znalazł się na jednym z występów Pauliny i został przywitany przez nią w swoim ojczystym języku Chippewa. Po latach Joe odwiedzał Pauline w Vancouver, gdzie mieszkała i opowiadał niezwykłe historie i legendy Squamishów. Pauline była pierwszą angielskojęzyczną osobą, która je usłyszała. W 1911 r. wydaje książkę “Legendy Vancouveru”, w której znalazły się owe opowiadania i legendy. Wcześniej powstają tomiki jej wierszy: “The White Wampum”, “Canadian Born”, “Flint and Feather” i kilka innych.
Jej popularność jako pisarki i poetki rośnie z każdą nowo wydaną książką, z każdą opublikowaną w magazynach historyjką o życiu i obyczajach Indian. I kiedy zdaje się być u szczytu sławy raptem, nieoczekiwanie zaatakowała ją zdradziecka choroba - rak. Pauline dowiaduje się, że nie pomoże jej już żadna operacja. Jest coraz słabsza, nie ma mowy o pisaniu, a już na pewno o występach. Przyjaciele zakładają specjalną fundację, żeby zebrać pieniądze na utrzymanie i leczenie. Starają się o rentę dla pisarki, niestety bezskutecznie. W tamtych czasach kobiety pisarki były dyskryminowane przez prawo.
Mimo fizycznego bólu, jaki wiązał się z chorobą, Pauline chciała żyć i patrzyła w przyszłość z optymizmem. Niestety tę walkę przegrała.
Umarła 7 marca 1913 roku w wieku zaledwie 52 lat.

Miasto Vancouver, tak przez nią ukochane, pogrążyło się w żałobie. W dniu jej pogrzebu wszystkie flagi zostały opuszczone do połowy masztu, a w procesji za trumną szli przedstawiciele władz miasta, wszystkie organizacje i stowarzyszenia, mieszkańcy Vancouver oraz ogromna liczba Indian ze swoim wodzem na czele, synem przyjaciela Pauline, Joe Capilano.

Pauline Johnson pochowano, zgodnie z jej życzeniem w Parku Stanleya. Mimo, że nie chciała żadnego pomnika na swoim grobie, kilka lat później Klub Kobiet z Vancouver ufundował postument z jej podobizną wyrzeźbioną w kamieniu.

Jest jedyną osobą pochowaną w tym popularnym parku. Kiedy więc, drogi Czytelniku, losy zawiodą Cię do Vancouver, nie zapomnij odwiedzić Tekahionwake.

_________________________
Opracowała: Emilia Turkiewicz
Na podstawie książki “100 Canadian Heroines famous and forgotten faces” by Merna Forster
oraz korzystając z wielu stron internetowych.

Komentarze sa zamkniete.