Serwisy

Rozmaitości

Odkrywca z temperamentem

Jacek Kozak
Amerykanie, oczywiscie, uważają go za „swojego” odkrywcę - może dlatego, że większosć jego najważniejszych odkryć miała miejsce na terytorium stanowiącym dzisiaj częsć Stanów Zjednoczonych. W rzeczywistosci jednak ten osiemnastowieczny Francuz swą podróżą do ujscia Mississippi za jednym zamachem kilkakrotnie powiększył terytorium ówczesnej Nowej Francji, której spadkobierczynią jest dzisiejsza Kanada.
Niezwykła postać nawet w szeregu odkrywców i podróżników, którzy z reguły są postaciami nietuzinkowymi, Cavelier de la Salle jest postacią zarazem denerwującą i tragiczną. Podróżnikiem i odkrywcą został przypadkiem. Urodził się w zamożnej rodzinie kupieckiej w Rouen w Normandii, która to częsć Francji w połowie XVII wieku była najwazniejszym źródłem kolonistów zasiedlających Nową Francję. Otrzymał staranne wykształcenie w kolegium jezuickim i miał zostać nauczycielem, ale temperament młodego człowieka okazał się nie pasować do wybranej mu przez rodzinę kariery. Jeden z braci Caveliera de la Salle był już zakonnikiem w Montrealu, więc Rene-Robert postanawia dołączyć do brata i zmienić akademicką togę na strój handlarza futrami w Nowym swiecie.
Ta decyzja okazała się doskonała w skutkach. W krótkim czasie Cavelier de la Salle zostaje bodajże najbogatszym, a na pewno najlepiej znanym kupcem w handlu futrami Montrealu. Zgodnie z tradycjami owego handlu - nie siedzi za biurkiem w montrealskim forcie, lecz sam pokonuje setki kilometrów indiańskich terenów, korzystając między innymi ze szlaku doliną rzeki Humber. Topograficzne elementy tych okolic nosiły wówczas jeszcze jedynie indiańskie nazwy. W notatkach de la Salle’a po raz pierwszy pojawia się nazwa „Toronto” - wówczas jeszcze na okreslenie jeziora u źródeł rzeki Humber, dzisiaj znanego jako jezioro Simcoe.
W 1681 roku, poznawszy nieźle okolice dzisiejszej stolicy Ontario, Cavelier de la Salle podejmuje największą ekspedycję swego krótkiego życia - poprzez dolinę Humber i Wielkie Jeziora postanawia dotrzeć do wielkiej rzeki płynącej na południe srodkiem amerykańskiego kontynentu. Po niemal osmiu miesiącach podróży przez całkowicie obce Europejczykom ziemie osiąga bieg Mississippi i kończy ponad tysiąckilometrowy spływ tą rzeką do jej ujscia. Tu Cavelier de la Salle zatknie sztandar króla Francji i obejmie we władanie francuskiej korony „wszystkie ziemie na wschód i na zachód od tej rzeki”. Za jednym zamachem, jedną podróżą rozszerza kilkakrotnie granice Nowej Francji, tworzy fakty dokonane, które w późniejszych latach przysporzą Francji tyle dochodu, tyle chwały, a wreszcie - tyle kłopotu. Jesli dzisiaj w Nowym Orleanie pobrzmiewają slady francuszczyzny, sprawcą tego fenomenu był Cavelier de la Salle.
Ukończywszy wielką podróż, de la Salle udaje się do Paryża i prosi króla o dwa okręty, by założyć fort i kolonię u ujscia Mississippi. Król przebija petenta i oferuje mu pod komendę cztery okręty i ponad trzystu kolonistów, żołnierzy i misjonarzy. De la Salle widzi się w marzeniach gubernatorem największego terytorium kolonijnego na Nowej Ziemi.
Fortuna jednak przestaje mu sprzyjać, a może raczej w końcu wystawia mu rachunek za jego nieznosny, autokratyczny charakter. Cavelier de la Salle nie potrafi dowodzić powierzonymi mu ludźmi, bezustannie wywołuje spory i doprowadza swych podkomendnych do granicy buntu. W takiej atmosferze odwraca się też od niego szczęscie, niezbędne każdemu odkrywcy.
Błędna nawigacja przez wody Zatoki Meksykańskiej nie pozwala mu dotrzeć do celu - ujscia Mississippi. Jeszcze w morzu flotylla traci dwa z czterech okrętów, a następne dwa rozbijają się w sztormie u brzegów. Tropikalne warunki dziesiątkują ekspedycję. Gdy nadchodzi rok 1687, z wyprawy pozostaje przy życiu zaledwie trzydziesci kilka osób.
Cavelier de la Salle podejmuje ostatnią próbę - dotrzeć do francuskich fortów w rejonie Wielkich Jezior. Na czele grupy siedemnastu najsilniejszych wyrusza na północ. W trudnych warunkach i zmagając się z niepowodzeniami, Cavelier de la Salle nie potrafi już kontrolować swego nieznosnego charakteru. W szeregach mnożą się zalążki buntu, aż wreszcie 19-go marca 1687 roku, gdzies w dorzeczu Mississippi, dwóch z jego podkomendnych morduje dowódcę wyprawy. Jego ciało zabójcy pozostawiają dzikim zwierzętom na pożarcie.
Z całej ekspedycji przy życiu ostało się zaledwie szesciu ludzi. Ale w ponad sto lat później cesarz Francuzów Napoleon Bonaparte sprzeda Stanom Zjednoczonym ziemie objęte dla Francji przez Caveliera de la Salle w ramach bodajże największej w dziejach transakcji handlu nieruchomosciami, tzw. Louisiana Purchase. Dochód ze sprzedaży tych ziem pozwoli Napoleonowi sfinansować ekspedycję na Moskwę.

Komentarze sa zamkniete.