Serwisy

Rozmaitości

Nippon,Nihon czyli Kraj Wschodzącego Słońca.Nippon,Nihon czyli Kraj Wschodzącego Słońca.

Przed nami podróż do Japonii.
Kraj to dla statystycznego Polaka egzotyczny,ale dla tych,którzy go choc trochę poznali,posiadający kilka cech wspólnych. Podam tylko jeden przykład.
3 Maja w Japonii i w Polsce jest świętem narodowym. Jest to dzień KONSTYTUCJI.
Wkrotce lecimy. Bilety wykupione,hotel w Nagoi zarezerwowany. Nasi japońscy znajomi zawiadomieni. Jeszcze tylko pozostaje spakowanie walizek,przygotowanie domu na kolejną dłuższą nieobecność Przeżywam rzecz jasna stresujące chwile,jak przed każdą niemal eskapadą,ale jakże się cieszę ! Wierzylam,że znow kiedyś odbędziemy tę podróż. Mam nadzieję że tym razem uda się nam zobaczyć miejsca,których nie zdążyliśmy zwiedzić pięć lat temu. Zamiast zaplanowanej podróży do Hiroszimy,Mijadzimy i Amanohaszidate znalazłam się w szpitalu. Powód? Złamałam nogę. Ten “historyczny” pobyt w szpitalu (drugi w moim całym życiu!) został upamiętniony kiedyś przeze mnie w “Obrazku” pod tytułem “Gajdżinka w japońskim szpitalu”.
A teraz wracamy do kraju Wschodzącego Słońca.

***
Wspominam często nasz pierwszy pobyt w Japonii w 1992 roku.
Mój mąż przez pół roku wykładał wtedy w Japońskim Centrum kształcącym studentów z uniwersytetów amerykańskich,głównie z Michigan (JCMU). Spędziliśmy tam blisko pół roku. Nawiązaliśmy dość liczne kontakty. Ja bywałam gościem na spotkaniach klubowych moich japońskich nowych przyjaciółek,uczestniczylam w lekcjach ikebany (układanie kwiatów),ceremoniach parzenia i picia herbaty Zielonej i cierpkiej.
Trudno mi dziś uwierzyć,że to cała epoka minęła od tamtego pobytu w tym odleglym kraju. Pamiętam naszego pierwszego nauczyciela języka japońskiego. Poznaliśmy go w Stanach. Hiroshi studiował na Uniwersytecie w Michigan,zrobil magisterium,wrócił do Japonii. Utrzymywaliśmy kontakt przez lata a kiedy przylecieliśmy do Japonii Hiroshi w swym zapracowanym życiu znajdował czas by spotkać się z nami.
Tak więc z nim spacerowaliśmy razem po oszałamiającej kolorami i światłami Ginzie w Tokio a po paru latach,przy kolejnym powrocie pokazał nam słynną dzielnicę gejsz Gion,w Kioto.
Hikone to urocze stutysięczne miasto ma bogata i ciekawą historię,piękne położenie,liczne światynie,biały zamek na wzgórzu,sympatycznych mieszkańców. Fosa otaczająca zamek pokryta jest nenufarami. Każdego rana przejeżdżałam pod zamkiem,zatrzymując się nad wodą,po której pływały łabędzie. Białe i czarne. Czarne pływały razem ale białe były rozdzielone siatką i codziennie ze smutkiem i współczuciem patrzyłam na jednego z białych łabędzi,który piersią uderzał rozpaczliwie o siatkę,jakby chciał ją rozerwać. Drugi biały ptak,uznałam,że to byla łabędzica,nie dostrzegała wysiłków tamtego. Pływała spokojnie i obojętnie. Kiedy po latach znów byliśmy w Hikone,dwa białe łabędzie były tam a zagroda z siatki dzieliła je nadal. Czarna para łabędzi swobodnie pływająca po fosie z daleka już dostrzegała nas i nasze rowery i płynęła do brzegu fosy,jakby chciała nas powitać. Czy teraz też tam będą?
Pamiętam jak wrażenie zrobił na mnie fakt,iż w parku u podnóża zamku zakwitły drzewa wiśni. W powietrzu widać było białe płatki…śniegu. To był grudzień. Wracaliśmy z pożegnalnej kolacji u naszych japońskich znajomych.

Następnego dnia odlatywaliśmy do Stanów.

***
Teraz,kiedy będziemy znów w Hikone,być może zobaczę kwitnące drzewa śliw.
W Hikone zamieszkamy,podobnie jak i przedtem,nad największym jeziorem Japonii,jeziorem Biwa.
Z okien biblioteki JCMU (Japan Center for Michigan Universities) jest widok na ogród i jezioro.
W ogrodzie pod sosnami stoją granitowe ogromne głazy otoczone wiecznie zielonymi krzewami.
Widok jest urzekający o każdej porze roku.
Taki był “mój “ ogród,jesienią 1992 roku.

Liście drzew zapłonęły czerwienią,
zaszeleściły złotem
Z podmuchem wiatru popłynęly kolorową falą.
I tylko w naszym japońskim ogrodzie
krzewy,niezmiennie zielone,
Zdumione feerią barw,nieruchome -
Stoją w towarzystwie sosen i kamieni.

Zawsze kiedy odjeżdżalam z Japonii miałam przekonanie,że znów tam zechcę powrócić. Te marzenia się sprawdziły dwukrotnie. Teraz mają się spełnić ponownie.
Kiedy napisalam wiersz o Biwa-ko nie wiedziałam,że tam jeszcze kiedyś wrócę. Wiedziałam jednak,że będę tęsknić za tym miejscem.

Zatęsknię kiedyś za jeziorem Biwa,
brak mi będzie widoku wyspy,
którą zwą Chikubu.
Z pamięci będę kreślić kształt rybackich,białych łodzi,
i zarys żagla,barwnego motyla.
W snach wracać będę do gór na horyzoncie,
spowitych srebrną mgła o świcie,
złotą o zachodzie.
Echem powróci szum zielonej fali a brzeg bijącej,
kiedy zatęsknię za jeziorem Biwa.

Tak więc za kilka dni lecimy do dalekiego,ale w jakimś sensie bliskiego mi kraju. Z lotniska w Nagoi pojedziemy super szybkim pociągiem,czyli Szinkansenem,do Maibary. Po drodze będziemy mijać,tak jak przedtem, pola ryżowe,góry na horyzoncie pokryte bambusowym lasem i osnute delikatna mgłą. Kiedy będziemy przejeżdżać przez osady ludzkie w oknach będzie wywieszona na sznurach susząca sie bielizna,wietrzące sie futony i poduszki. Dachy domów bedą połyskiwać w słońcu kolorowymi dachówkami. Choć nie zobaczę tego z odległości,wiem,że dachy wiekszości domostw zdobią ceramiczne lwy,tygrysy,słonie,a czasem żółwie. Te figurynki,zgodnie z tradycją i wiarą,chronią domostwa przed złem,zapewniają długowieczność i powodzenie. Oby się ta wiara spełniła.

Ryszarda L.Pelc

P.S.Tekst “Gajdżinka…” można znaleźć pod adresem:
http://ryszardalpelc.blogspot.com/2008/07/gajdinka-w-japoskim-szpitalu.html

1 comment to Nippon,Nihon czyli Kraj Wschodzącego Słońca.

  • Joanna Pelc

    Gratuluję dobrego pióra. Bardzo ciekawie promujesz Japonię i to urokliwe jezioro. Życzę Tobie i Karolowi udanych wakacji i wspaniałych wrażeń.
    Joanna Alicja Pelc